Jak powszechnie wiadomo, studenci nie są zbyt bogatą grupą społeczną. Jednak nie oznacza to, że nie chcą mieć więcej. Najlepiej za mniej. W tym celu grzeją przeglądarki internetowe i wpisują hasła „kody rabatowe do…” i najczęściej wyszukiwanymi frazami są: zalando, hm, g2 empik. Czyli królują ubrania, gry i książki. Nie wypadamy źle. Jednak bardzo często pojawiają się korzystne kody rabatowe do znanych nam fast-foodów czy nawet restauracji. Przyjrzyjmy się temu zjawisku bliżej. Na takich stronach jak alerabat.com czy picodi.com, bilonowo.pl możemy znaleźć tysiące okazji! Jednak jakie są najpopularniejsze?

Obecnie jest to 5% obniżki w zalando (czy naprawdę jesteśmy w stanie wydać kilkaset złotych na buty, ale próbujemy oszczędzić, co się da, tak małym procentem?), kody rabatowe na 45 zł w drogeriach Douglas, ale… przy zakupach minimum 350 zł, oraz inne promocje w tym stylu. Nie dostaje się nic za darmo. Jednak kody rabatowe cieszą się niemalejącą popularnością i przedsiębiorcy do wykorzystują. Ludzie mają w sobie instynkt łowcy – chcą mieć jak najwięcej za jak najmniej i jest to naturalne. Wizja zaoszczędzenia kilku złotych jest już dla nas kusząca, ale zaoszczędzenia 45 zł? Jeszcze bardziej! Aby jednak załapać się na te kody rabatowe, ładujemy do koszyka ile wlezie, nie zważając na to, że przyszliśmy tylko po kremik. Perfum znanej marki też by się przydał, jeszcze pomadka od Chanel no i jakiś ładny brązer, tak do kompletu. Wtedy płacimy dużą kwotę, no ale hej! Zaoszczędziliśmy 45 zł!
Muszę przyznać, że mimo tego, że wiele się naczytałam o technikach przyciągania klienta i o tym, jak nas próbują „usidlić”, to nadal nie potrafię się oprzeć promocjom. Są one magnezem na każdą kobietę. Na mężczyznę też, tylko jest taka różnica, że my mamy obsesję na punkcie butów, torebek i ubrań, a oni preferują droższe sprzęty. Zwłaszcza związane z motoryzacją 😉
Jednak jak się bronić? Czy kody rabatowe są lepsze niż migające promocje w centrach handlowych? Tak! Ona nas nie namawiają do kupienia czegoś, nie mamy ich przez cały czas przed oczami. Możemy po prostu tuż przed zakupem sprawdzić, czy nie możemy wydać nieco mniej za nasz produkty, jednak czy nie będziemy chcieli dołożyć niczego do koszyka, gdy nam zabraknie kilku dyszek do rabatu?